sobota, 22 lutego 2014

Chapter sixteen

Szłam do domu balansując na krawężniku oraz słuchając piosenki. Dziś musiałam zostać dłużej na w-f i zaliczać wszystko czego nie miałam czyli bieg na kilometr, rzut oszczepem, skoki w dal i tak dalej.... No ale mniejsza z tym. Robiło się ciemno a ja chyba się zgubiłam. Przechodziłam obok jakiejś alejki gdy nagle jakaś postać przyparła mnie do ściany.
- A co robisz w Hampstead ? - zapytał nieznajomy
Po chwili zobaczyłam jego czarną kurtkę a pod nią białą koszulkę. Czarne jak noc oczy. Coś w nich mnie przerażało. Do tego postawione na żelu włosy.
- Ja.... ja się zgubiłam - powiedziałam. Nie znajomy zbliżał się do mnie nasze twarze dzieliły centy
metry - zostaw mnie stary zboku !
Powiedziałam to i zaczęłam się szarpać a on oberwał ode mnie w nos. Chwycił moje nadgarstki do jednej ręki i trzymał nad moją głową. Był wściekły. Drugą ręką zaczął błądzić po moim brzuchu.
- Ty niewdzięczna suko ! - powiedział - będziesz robić co ci każe !
Splunęłam mu w twarz. Nie wiem czemu to robię ale tylko go wkurzam.
- Sam? - zapytał mnie znajomy głos.
-Lo....Louis? - zapytałam przez łzy. Nie widziałam zbyt dobrze przez zaszklone oczy.
- Siva? - zapytał Louis wyraźnie zdezorientowany - Co ty do chuja robisz!?
Widać Louis i ten drugi się znali ale nie byli raczej przyjaciółmi.
- Louis jakbyś nie wiedział - powiedział Siva -  Ja i moja znajoma chcieliśmy tylko się zabawić
- Tak? A ona tego chciała? - zapytał sarkastycznie
- Czego się czepiasz? Nie możesz zabierać najlepszych lasek tylko dlatego, że chcesz - powiedział
- Sam chodź tu - powiedział Lou do mnie. Gdy przechodziłam obok Sivy on klepnął mnie w tyłek. Louis nie wytrzymał wymierzył w jego szczękę cios.
- Wiesz dobrze, że nie jesteś mile widziany w Hampstead - Powiedział
- Przysyła mnie Jay - powiedział a na twarzy Louisa pojawił się gniewny grymas. Splunął w kierunku chłopaka. Po jego reakcji wnioskuję, że bał się Louisa - Nie szukam zaczepek
- Powiedz Jay'owi, że mam go w dupie i że jak pojawi się tutaj to zwymiotuje własną krwią - powiedział a mi zrobiło się słabo. Czy Louis rzeczywiście mógłby zrobić coś takiego? - A teraz wypierdalaj!
Siva uciekł w jedną z bocznych uliczek. Po chwili zauważyłam, że całe drżę.
- Nic ci nie jest? - zapytał Louis i chciał mnie przytulić. Odsunęłam się od niego. To go zabolało. Cholernie zabolało. Widziałam to w jego oczach. Rozpłakałam się sama nie wiem już z czego. Czy ze strachu czy ze smutku w oczach Louisa.
- Za..zawieziesz m ... mnie dd....do domu ? - zapytałam przez płacz. Louis przytaknął.
- Mam auto zaraz obok chodź - poszliśmy kawałek ulicą i zobaczyłam jego samochód. Wsiedliśmy. W aucie panowała cisza. Atmosfera była tak ciężka, że mogłabym ją kroić nożem.
- Louis ? - zapytałam a on odwrócił głowę w moim kierunku - Kto to był ?
Louis chwycił się za głowę i westchnął.

  Siva Kaneswaran - powiedział - Widzisz tutaj są jakby takie dwa .. "gangi" No i to jest nasz teren wiesz Nialla, mój, Harrego, Liama i Zayna. Drugi gang składa się z Sivy , Jaya McGuinessa, Nathana Sykes,  Toma Parkera i Maxa George. Oni są bardziej chamscy i po prostu nigdy nie dotrzymują słowa. Nazywają się Poszukiwani - Louis prychnął - A z resztą nie są mile widziani w naszych okolicach a my w ich. A no i Jay jest tak jakby ich przywódcą.
- Dziękuje i pa - powiedziałam i wyszłam. W domu wzięłam prysznic aby zmyć z siebie wszystkie wspomnienia z dziś. Chciałam o tym zapomnieć. Chciałam ale nie mogłam. Ciągle miałam przed oczami twarz Sivy. Była pełna złości i podążania. Zanim wyszłam z prysznica już wiedziałam, że ta noc nie będzie najlepsza...

~*~
No i jak rozdział ? Przepraszam , że tak długo. Są jakieś fanki TW? Ja za nimi nie przepadam xD Jak rozdział ? Czekam na Komentarze. I jeszcze zostałam nominowana do LBA ale nie mam kogo nominować już ;c A więc nie będę dodawać postu z LBA ale dziękuje wszystkim, którzy mnie nominowali ;)

niedziela, 9 lutego 2014

Chapter fifteen

Za oknem padał deszcz, a ja musiałam iść do szkoły na piechotę. Ubrałam szybko szare Jeansy, biało-błękitną bluzkę z memem "Mom please" do tego zegarek i czarne converse.  Schowałam słuchawki do plecaka i ubrałam szarą czapkę.
 - Kochanie! - zawołała mama. "Kochanie" ? Ciekawe czego ona chce. Nigdy mnie tak nie nazywa. No chyba, że coś chce.
- Tak? - zawołałam. Zmusiłam się do miłego tonu.
- Zejdź na dół! - zeszłam do niej, chociaż z ociąganiem. Przykleiłam sztuczny uśmiech i weszłam do kuchni. Siedziała za stołem. Posłałam jej pytające spojrzenie.
-Chodzi o Louisa - zaczęła - Pamiętasz jak tu był? - zapytała a ja przytaknęłam - Gdy go zobaczyłam nie wiedziałam czy go wywalić czy powiedzieć mu co się z nim dzieje. Wiem, że byliście przyjaciółmi, ale wiem jak on cię skrzywdził gdy wyjechał. On się zmienił. Jest niebezpieczny. Nie jest tym Louisem, którego znałaś. Nie chcę żebyś się z nim spotykała.
Nie mogłam uwierzyć  to co powiedziała!
- Że co?! - powiedziałam zła - Co ty o nim wiesz! Mówisz jaki jest przez te tatuaże i piercing!  Oceniasz go z wyglądu? Przecież z nim rozmawiałaś!
Po prostu nie mogłam wytrzymać. Co z tego, że ja nie byłam przekonana do Louisa ? Ona nie ma prawa go osądzać.
- Owszem rozmawiałam. I czułam zapach papierosów. Nie chcę żebyś zaczęła palić i ćpać jak on - powiedziała
- A skąd wiesz że ćpa ! Nic o nim nie wiesz! - krzyknełam zła.
- A ty co o nim wiesz? - zapytała
- Na pewno wiem o nim więcej niż ty! - krzyknełam. Wyszłam z domu na maxa wściekła. Nie miałam zamiaru jej słuchać! Czy ona jest aż tak płytka ?! Jak mogła go tak osądzić? Jest podła! Byłam w połowie drogi gdy usłyszałam klakson. Odwróciłam się. Louis.
- Wsiadaj będziesz chora ! - powiedział a ja usiadłam obok niego
- Cześć - powiedziałam
- Hej - odparł uśmiechając się. Jego piercing z każdym ruchem twarzy się przemieszczał - Słuchaj a może byś zjadła dziś z nami lunch ?
- Jasne czemu by nie ? - powiedziałam - I tak nie mam przyjaciół
- Masz mnie - odparł
Lekcje mijały bardzo powoli. Strasznie się nudziłam. Jest matematyka. Nie wiem o czym ona do mnie mówi. Ten babsztyl nie powinien tu pracować. Po jakiś dziesięciu minutach wyciągłam telefon i zaczełam grać w Icy Tower.
- Skacz ty mały idioto - powiedziałam po cichu do siebie.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam pani panno Black - powiedziała nauczycielka za moimi plecami. Podskoczyłam na krześle - Poproszę telefon.
- Jak chce pani mój numer wystarczy poprosić - powiedziałam
- Och ależ ale pani hojna. Ale jednak chyba go wezmę - powiedziała i wyciągnęła rękę. Niechętnie oddałam jej mój telefon.
- A kiedy go odzyskam ? - zapytałam
- Na koniec lekcji - No extra!
To coś gadało całą lekcję o jakiś kosmosach a ja i tak nic nie rozumiałam. DZWONEK! Wreszcie. Wstałam z miejsca i podeszłam do biurka.
-Mogę odzyskać telefon? - zapytałam
- Proszę i następnym razem przemyśl swoje zachowanie - powiedziała. Wzięłam telefon i wyszłam. Lunch. Weszłam na stołówkę i skierowałam się do kolejki. Zaczęłam szukać wzrokiem Louisa. Zobaczyłam za drzwiami unoszący się dym papierosowy. Skierowałam się tam.
- Hej - powiedziałam do Lou, który stał ze swoim "gangiem"
- Cześć - powiedział - idziemy ?
Wszyscy się zgodzili i poszliśmy. Zauważyłam, że jest z nimi dziewczyna z włosami które były na górze blond a końcówki były różowe.

- Hej jestem Perrie -  powiedziała
- Sam - odparłam
- Więc jesteś dziewczyną Louisa ? - zapytała
- Nie, jesteśmy przyjaciółmi - powiedziałam - a ty chodzisz z ...
- Zaynem - dokończyła - jak się ich pozna to nie są tacy źli. Też tak myślałam o nich.
- Znam Louisa od dzieciństwa. - Zaczęłam - to takie dziwne jak się zmienił
- Tak ale wiesz Życie ludzi zmienia - powiedziała z uśmiechem.
Zjedliśmy lunch śmiejąc się i żartując.
- Ej ale nie w miejscu publicznym - powiedział Niall do Zayna i Perrie, którzy się całowali
- Rzygam tęczą - powiedział Harry
- Ogarnijcie sie - powiedział Zayn gdy odkleił się od Perrie. Widziałam jak wszyscy się na mnie patrzą ze strachem w oczach. Nie dziwię się im w końcu jestem w jednym stoliku z najgroźniejszymi osobami w szkole. Mimo, że byli najgroźniejsi to czułam się z nimi bezpieczna.

~*~
Musicie przyznać, że jak na mnie rozdział długi ^^ Nn za niedługo ;) Czekam na komentarze ^^

wtorek, 4 lutego 2014

Chapter Fourteen

Patrzyłem jak Sam podciąga koszulkę bo było jej ciepło. Gdy zobaczyła jak patrzę jej twarz zmieniła kolor na czerwony. Przy okazji wzięła mi piłkę i pobiegła do bramki. Gdy byłem tuż przy niej zaczęła podbijać piłkę żebym jej nie wziął. Zawsze była w tym dobra. Po chwili była cała brudna od błota.                                                            -Zbrudziłaś rączki - powiedziałem przesłodzonym głosem -Nie jestem tobą Tomlinson mogę się pobrudzić - powiedziała. Nagle skończyła podbijanie i strzeliła piękną bramkę - wygląda na to, że przegrałeś                            Uśmiechnęła się z wyższością .                                       -Dawałem ci fory - powiedziałem - mogłem w każdej chwili cię pokonać albo chociaż przytrzymać na odległość -Tommo nigdy nie byłeś ode mnie silniejszy - powiedziała - czasami mnie przygwoździłeś ale przy szczęściu bo zazwyczaj tłukliśmy się w nie skończoność. Mamy tyle samo siły - dodała. W tej samej chwili gdy skończyła ruszyłem w jej stronę. Miałem zamiar przygwoździć ją do ziemi. Przez chwilę udawałem, że nie mam siły a potem szybkim ruchem chwyciłem jej nadgarstki. Powaliłem ją na ziemi i siadłem na niej okrakiem. 
- Hej jak tam u ciebie ? - zapytałem z wyższością
- Spoko. Widzę, że przestałeś być babą i przypakowałeś - dodała z uśmiechem. Zaśmiałem się. - Co nie zmienia faktu, że w nogę grasz jak baba
Gdy poluzowałem uścisk przeturlała się i teraz ona trzymała ręce nad moją głową i siedziała na mnie.
- Tak jest znacznie lepiej - powiedziałem
- Ale co? - zapytała nie rozumiejąc
- Lepiej gdy to ty jesteś na górze - dodałem i zobaczyłem jak jej policzki stają się czerwone - wyglądasz jak mała dziewczynka gdy się rumienisz
Wstała ze mnie, a ja zaraz za nią. Ona była ode mnie niższa o głowę o.O
- Ile ty masz wzrostu ? - zapytałem
- Też się czepiasz ? - zapytała - 155 cm
- 155? WOW! Nieźle jak na twój wiek - dodałem
- Jejku jestem niska okey ? - zapytała
-Spokojnie.- Powiedziałem a po chwili namysłu dodałem - Przecież małe jest piękne.
Znów rumieńce.
-Ja... muszę iść - powiedziała i ruszyła. 
Czy ona nie widziała, że się staram? Że chce się dla niej zmienić? Ona jest piękna, miła i zabawna. A co najważniejsze nie jest jak każda , nie nosi tony makijażu. A bez niego jest piękna. Chyba ją kocham? Ale ona mnie nienawidzi. Mam nadzieję, że zmieni zdanie. Nie chce z nią być na jedną noc jak z każdą inną. Chce ją mieć dla siebie. Chce żeby była moja.

 ~*~
Hej! I jak rozdział ? Nie jest najlepszy ale jest krótki ale jest. Skoro krótki to nn za 2-3 dni ;) Czekam na komentarze i zapraszam do zakładki "Pytania do bohaterów".
Jak podoba się nowy wygląd bloga? 
MÓJ TT : https://twitter.com/sabcia00

Obserwatorzy